Ula |
|
|
|
Dołączył: 31 Lip 2007 |
Posty: 197 |
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Skąd: Kraków (Red Prądnik) |
|
|
 |
 |
 |
|
A tak w ogóle to mieliśmy "fascynującą" lekcję matematyki -> taaa nie ma jak human. Dobrze, że gościu nie poszedł na emeryturę, bo byłaby wielka szkoda.
Wejście Mariana:
Prof. otwiera książkę do matematyki (której, nawiasem mówiąc i tak nikt nie kupi):
- Jeśli chodzi o to, co będizemy robić...
Ktoś z zainteresowaniem:
- Oooo, to będzie ciekawe!
Prof.: "Kto zdaje maturę z matematyki? ...<cisza>... No to jak tam wakacje?"
"Co to jest potęga? ... (chwila ciszy, po czym zaczyna tłumaczyć) Tu nie chodzi o potęgę militarną... że ktoś jest gruby..."
Prof. zrobił nam powtórkę z gimnazjum, czy tam z podstawówki, już nie pamiętam . W każdym razie narysował zbiory z liczbami naturalnymi, całkowitymi, wymiernymi i rzeczywistymi. Najprosze co może być. Oto reakcje mojej klasy, na widok rysunków:
-"Ja już nie rozumiem..."
-"OOOOO! Jajecznica!"
Albo taki dialog. Prof. usilnie stara się nas zmusić do myślenia i pyta się: " Ale DLACZEGO tak jest?"
Ktoś: "Bo byli mądrzejsi ludzie, którzy to sprawdzili".
Prof. odpowiadając na zadane wcześniej pytanie:
"Pamiętaj, dzieweczko nie dziel przez zereczko"
- "A co by się stało gdybyśmy podzielili przez zero?"
prof: - "To by nam wyszła każda liczba np. 5"
(z entuzjastyczną radością): -"To można!" ^^ |
|