haber1990 |
|
|
|
Dołączył: 01 Sie 2007 |
Posty: 45 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Skąd: Kraków (Rząska City) |
|
|
|
|
|
|
Kasia się śmiała (pewnie dlatego, że Ania kontemplowała nad kartami ---> patrz: uczyła się grać w remika). Ja z Kasią siedziałyśmy na przeciwko siebie, bokiem do tarasu, a Ania przodem. Na tarasie siedział mój pies (owczarek niemiecki --->Tina). Śmiejemy się z zabójczego tempa Ani, a tu Anka do mnie: "Patrz, jaka głupia, muchę zjadła". Popatrzyłam na Kaśkę i kopara w dół, Kasia zgłupiała i prawie słychać jej pytanie na głos: "Ja zjadłam muchę?" [A to tylko mój pies jest owadożerny ;p]
Z odjazdem Kaśki też było śmiesznie
Idziemy na przystanek, zostały nam dwie minuty, jesteśmy prawie na miejscu, a tu głos Kaśki: Z którego przystanka mam jechać?
Ja: Z tego gdzie na ciebie czekałam, bo ty w końcu wysiadłaś gdzie indziej.
K: To znaczy gdzie? Bo nie pamiętam.
Ja: No tutaj. Za zakrętem. Musisz jechać w przeciwną stronę niż przyjechałaś.
K: To też wiem, ale w którą stronę jechałam?
Ja: Nie pamiętasz?
(Stajemy przed autobusem)
K: To ten? Ale na pewno w tę stronę?
(5 s mojego zastanowienia i pada odpowiedź)
Ja: Tak.
(autobus rusza)
Wychodzi "starszy dziadek" zgięty w pół, o lasce i macha, macha, macha... autobus się zatrzymał, a Kaśka leci z gitarą na łeb na szyję. Ludzie patrzą jak na wariatkę, a ta uchachana, że się jej udało
Jeśli coś przekręciłam to sorry
Możliwe, że was to nie rozśmieszy, bo to trzeba zobaczyć :-p |
|